sobota, 29 sierpnia 2009

shepherd

" Pan jest pasterzem moim,
Niczego mi nie braknie
Na niwach zielonych pasie mnie
Nad wody spokojne prowadzi mnie
Duszę moją pokrzepia
Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości
Ze względu na Imię swoje.
Chocbym nawet szedł ciemną doliną,
Zła się nie uleknę, boś Ty ze mną.
Laska twoja i kij twój mnie pocieszają.
Zastawiasz przede mną stół
wobec nieprzyjaciół moich,
Namaszczasz oliwą głowę moją,
kielich mój przelewa się .
Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą
Przez wszystkie dni życia mego
I zamieszkam w domu Pana przez długie dni."
Ps.23

Myślę , że niejednokrotnie słyszałeś ten psalm, być może nawet uczono cię go na lekcji katechezy, badz zajeciach szkółki niedzielnej. Jakiś czas temu słyszałam historie gdzie podczas charytatywnego balu amerykańskich gwiazd poproszono jednego ze znanych aktorów który prowadził dość rozwiązłe życie o wyrecytowanie tego fragmentu, myśląc że dostarczy on na sali śmiechu... ku zdumieniu wszystkich udało mu sie wyrecytować całość, ale na sali siedział również starszy człowiek, podparty o laskę. Poproszony na środek zaczął powoli, ale z niezwykłym przejęciem i pasją wypowiadać wersy tegoż psalmu. Gdy skończył na sali zapdła cisza, słychać było dyskretne szlochy....Kiedy na koniec zapytano aktora jak sądzi dlaczego taka była reakcja na dwa, jednakowe fragmenty z Biblii po chwili zastanowienia odpowiedział: "zapewne dlatego, że ja znam psalm, a ten człowiek poznał Pasterza."
Czasem bywa w naszym życiu tak, że przechodzimy przez problemy, okoliczności nam nie sprzyjają i wszytsko wydaje sie na walić na głowę i to jest właśnie najlepszy moment do tego żeby zawołać Panie stań się moim Pastrzem, przeprowadz mnie przez tą ciemną dolinę...bo nie ma lepszej drogi do poznania dobrego Pasterza jak problemy, a Bóg jest przepełniony pasją i miłością względem tego co jest zgubione i potrzebuje pomocy.

środa, 19 sierpnia 2009

Howth - dzień w plenerze



















Dziś przyszedł pierwszy dzień mojej prawdziwej independence(niezależności). Iwona wyjechała na urlop do sweet home (Polska) a ja zostałam sama na polu bitwy, aczkolwiek nie ubolewam z tego powodu. Ponieważ w ciągu tego 1,5 miesiąca jak już tu spędziłam jej przyjaciele stali się i moimi, są tu ludzie z którymi naprawdę dobrze się bawię. Dziś razem z Marysią podróżniczym specem wybyłyśmy poza miasto, stojąc na stacji kolejki DART, podeszłyśmy do maszyny biletowej i Marysia zapytała :"to gdzie dziś jedziemy?" to jest ta chwila o której marzyłam od zawsze...jak w piosence Maryli Rodowicz "wsiądź do pociągu byle jakiego..."i to właśnie zrobiłyśmy, dziś padło na literę H i to było H jak Howth. Na miejscu było dużo niezapomnianych wrażeń, napotkałyśmy na stado fok kapiących się w morzu, odkryłyśmy własną bezludną wyspę, dużo wspinaczki, małe kąpanko, wiatr we włosach i uśmiech na twarzy, tak to wszystko się skończyło. A ja oczywiście zrobiłam mnóstwo zdjęć i nakręciłam kilka filmów, bo moja nowa ksywa to paparazzi:)

wtorek, 18 sierpnia 2009

Urodziny


mniam...świętujemy

pomyśl życzenie...i dmuchamy
niewielkie problemy z podpałką
Happy... i tak trzymaj zawsze
psiapsiółki od serca:)
Zaczęło się nietypowo, bo słonecznie, a więc szybki zryw i jakiś dobry plan na resztę popołudnia. Po tym jak o po porannej wizycie w biurze rekrutacyjnym przetransportowałam się do miasta, spragniona wiedzy ulokowałam się na dziedzińcu Trinity College, choć w taki sposób rekompensując chwilową przerwę w nauce. Była ławeczka, książka, muzyka i sandwich na mały głód, a na przeciw mnie tłumy ludzi, różne kolory, języki mniej lub bardziej zrozumiałe, ale po prostu to co kocham życie przepływało z każdej strony, gdzie by nie spojrzeć LUDZIE. I w tej całej sielankowej atmosferze telefon, za pół godziny przy szpili. Kilka dni wcześniej nasza(tzn moja i rysia) koleżanka Ninka miała urodziny i postanowiłyśmy zrobić mały surprise, także było Happy Birthday i siara na pół miasta.Wszystko udokumentował wierny paparazzi owych pań:) Pojechałyśmy do naszego ulubionego nadmorskiego miasteczka i tam już zupełnie oddałyśmy się rozkoszy letniego nic nie robienia,to był jedyny taki dzień w roku. Były śmiechy do utraty tchu, kawa, tort z jednego talerza, prawdziwa wycieczka plenerowa, takiego dnia naprawdę dawno nie miałam:) 3*R - rozkoszna radość z relaksu.

raczej słońce, raczej deszcz, a ty wybieraj co chcesz...

a to wszystko prawie jak Sydney ...





wysokie skoki






dzieci na smyczy, znakomite zadanie dla "Superniani"



udany "połów"
jakby tego było mało
mocna Polska ekipa

wtorek, 11 sierpnia 2009


spacerowe maki

nietypowe dublińskie autobusy

Skąd wyruszasz, dokąd zmierzasz???

Dziś w Dublinie jest piękny dzień, ponoć takiego lata nie było tu od dłuższego czasu, także mam zamiar prawdziwie poszaleć, tzn długi spacer, ale póki co przy porannym kubku kawy, nadrabiam zaległości blogowe. Ostatnio grzebiąc trochę po internecie, znalazłam utwór który umieściłam w poście poniżej, nosi tytuł "nie poddawaj się". Przyszło nam żyć w tej części świata, gdzie jeśli tylko masz pracę to stać cię na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb, wchodzisz do sklepu i produkty leżą na półkach, jeśli chce ci się pić odkręcasz kurek z wodą i ona po prostu płynie, w Irlandii jest to na tyle paradoksalne, że nie ma konieczności abyś płacił za zimną wodę, a ludzie na drugim krańcu świata umierają z powodu jej braku. Kultura masowa w której żyjemy uczy nas jak walczyć, wygrywać, osiągać sukces, ale co dzieje się z tymi, którzy sobie nie radzą?? "Nigdy nie myślałem, że przegram"-mówią słowa tej piosenki. Podążając za konsumcjonizmem jaki reklamuje świat nie zważamy na siebie obtrącając i lekceważąc ludzi, którzy w pewnym momencie swego życia gdzieś się zagubili..."nie poddawaj się, ponieważ jest gdzieś miejsce do którego należymy". Wybitny polski filozof L. Kołakowski z gorliwego marksisty stał się człowiekiem, który zauważył, że chrześcisjaństwo jest czymś ważnym, często cytując swój ulubiony fragm. Biblii, Ps 23 "Pan jest moim pasterzem..." Chrześcisjaństwo stoi w zupełnej opozycji do tego co mówi ówczesna moda tego świata. Kochaj ludzi tak jak miłujesz siebie, troszcz się o biednych i potrzebujących, porzuć życie swoje dla Mnie wtedy prawdziwie je zyskasz, jeśli próbowalibyśmy racjonalnie wytłumaczyć wszystkie te zasady, pewnie nie miały by one sensu, ale to co oferuje ci ten świat to tylko doczesność, a Bóg daje nam tu i teraz z Nim i wieczność w prezencie, daje ci miłość,radość, zupełna akceptacje, wymazuje twoją przeszłość. I w momencie gdy przychodzą problemy On mówi nie poddawaj się, bo Ja jestem z tobą, przejdziemy przez to razem. Znany amerykański eseista powiedział:

"Końcem wszelkich naszych oczekiwań
będzie przybycie do miejsca
z którego wyruszyliśmy
i poznanie tego miejsca
po raz pierwszy".
T.S Eliot

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...