"Wychowanie dzieci to w rzeczywistości twórcza praca kształtująca naszych następców”. Wychowanie, edukacja, inwestowanie w małe, młode pokolenie ludzi, którzy w przyszłości będą liderami, lekarzami, nauczycielami, będą decydować o tym jak nam będzie się żyło. O nich z dalekiego krańca świata chcę wam opowiadać. Zarażać pasją i miłością do tego co skradło cząstkę mojego serca. O tym, że życie przeżywane z innymi i poświęcone dla innych jest piękną historią z wielokropkiem...
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Niecodzienna niespodzianka od Mikołaja
Rodzice zawsze powtarzali mi, że mikołaj przychodzi do wszystkich dzieci, pod warunkiem, że są grzeczne. Porzucając debatę nad faktem, czy faktycznie brodaty Pan w sędziwym wieku istnieje czy też nie, niewątpliwie nie przychodzi on do wszystkich dzieci.
Dzieci w Duadze, niewielkiej wiosce na południu Ghany w której pracuje z dziećmi w wieku przedszkolnym, nigdy nie słyszały o brodatym Panu z siwizną na głowie. Nigdy nie dostały też prawdziwego prezentu, którym byłaby najprostsza zabawka. Kiedy po raz pierwszy takie akcesoria pojawiły się w naszym przedszkolu, sztuk kilka zaczęła się o nie wielka walka i szybko uległy "auto"destrukcji. Ich zabawki to najczęsciej opona samochodowa, kawałek bambusa czy trzciny cukrowej, kapsle od butelek czy metalowe puszki. Tak wygląda dziecięcy afrykański świat, a z drugiej strony jakiej niezwykłej kreatywności potrzeba by przekształcić kawałek patyka na zabawkę popularną w całej wiosce.
Przedszkole Janusza Korczaka jest miejscem szczególnym na mapie naszej wioski. Powstało z potrzeby serc matek i dzieci, a i sporo pracy przyłożyli do niego tatusiowie. Marzeniem było to by stworzyć tym najmniejszym dzieciakom skrawek przyjaznego świata. Dać szanse na naukę i odrobine beztroskiego dzieciństwa.Kiedy przyjechałam do Ghany 4 miesiące temu zamarzyłam sobie o tym, by to miejsce różniło się od schematu edukacji za jakim podążają tutejsze szkoły nuda na lekcjach, system kopiuj-wklej-wkuj, motywacyjny system witki. Chciałam zabrać dzieciaki w podróż nie tylko tą na poziomie wyobraźni, ale pomóc im zamarzyć o czym wiecej niż tylko to co widzą w swojej wiosce.
Taka droga jeszcze przed nami, ale "wyszliśmy z wioski". Przygotowania trwały dobre dwa tygodnie, pomysł, harmonogram, realizacja terenowych zajęć edukacyjnych w Janusz Korczak Day Care Center. W Ghanie ciężko mówić o planowaniu czegokolwiek, ale tu po raz pierwszy byłam solidnie zaskoczona, gdy po oficjalnym zebraniu z nauczycielami, drobnej burzy mózgów by odkryć jakie mają pomysły na działania, na następny dzień każdy wziął sie solidnie do pracy. Dzieciaki jako, że była to ich pierwsza podróż za bramy znanego im terenu, a prawdą jest że każdy z nich to taki wolny elektron, chodzą gdzie chcą, przychodzą do domu kiedy chcą, musieliśmy popracowac nad dyscypliną.
Nadszedł dzień podróży. Dzieciaki i rodzice do końca nie dowierzali, czy faktycznie to prawda czy faktycznie ta pierwsza wyprawa w nieznane dojdzie do skutku . Piatek 9.00 rano podjeżdża bus. Od godziny pod szkołą stoją już rodzice z dziećmi. Cała 40-tka gotowa do drogi. Wyprawa jednodniowa a przygotowań co nie miara. Jak zachowywać się w nowym miejscu, dlaczego nie odłączać sie od grupy. Podzieliliśmy dzieci na 4 grupy i wyruszyliśmy na odkrycie nowego nieznanego dla nich świata. 40 minut w busiku to dla ogromnego pokładu energetycznego naszych maluchów było nie lada wyzwaniem, ale wszystkie krajobrazy wokół były tak fascynujące, że ani sie nie obejrzeliśmy a bus zaparkował na pięknej plaży. Dzieciaki oniemiały na widok wielkiej wody, ocean widziały pierwszy raz w życiu. Dzień był pełen atrakcji, nauczyciele naprawdę sie postarali by dzieci nie miały nawet chwili wolnego na jakies szalone pomysły. 6 godzin sportowych atrakcji, co zadziwiło mnie najbardziej, nikt nawet nie zmróżył oka, nie było nudy, marudzenia, walki o zabawki, popychania się, co dość często zdarza nam się w przedszkolu, dzieci zmęczone, śpiące na ławkach, bez ustanku ze sobą walczące. Tu ciekawość wzięła górę, wszytsko było nowe, dostępne. Przedszkolaki naprawdę były w swoim żywiole. Mikołaj przyszedł do nich pierwszy raz w życiu w dość niecodziennej formie. Nie miał siwiej brody i góry prezentów, ale zabrał ich na wyprawę życia. I to najlepszy prezent jaki mogły dostać. Fantastycznie było widzieć szerokie uśmiechy i radosne oczy naszych maluchów.
Projekt realizowany jest we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Caritas Polska. Przedszkole Janusza Korczaka w Ghanie funkcjonuje dzięki wsparciu ludzi,którzy dzielą ze mną serce dla Duadze. Jeśli chciałbyś do nich dołączyć skontaktuj się ze mną:
monika.polkadot@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie ma świąt bez harmattanu
Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...
-
Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...
-
Kilka tygodni temu wraz z Mabel, moją przyjaciółką i przewodniczką po ghanskim świecie, rozpoczęłyśmy cykl spotkań dla młodych dziewczyn o...
-
Z której strony by na Afrykę nie spojrzeć to kontynent pełen tajemnic, różnorodności, dla jednych fascynujący dla innych przerażający. Na sa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz