"Wychowanie dzieci to w rzeczywistości twórcza praca kształtująca naszych następców”. Wychowanie, edukacja, inwestowanie w małe, młode pokolenie ludzi, którzy w przyszłości będą liderami, lekarzami, nauczycielami, będą decydować o tym jak nam będzie się żyło. O nich z dalekiego krańca świata chcę wam opowiadać. Zarażać pasją i miłością do tego co skradło cząstkę mojego serca. O tym, że życie przeżywane z innymi i poświęcone dla innych jest piękną historią z wielokropkiem...
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Mama Mama I'm sick... czyli medyczna inspekcja w wiosce
Jak to w każdy piątek w naszym przedszkolu dzieje się coś nowego. Czasem oddajemy się rozkoszy szaleńczych zabaw, gimnastyce, tulaniu na matach, sportowym konkursom dla przełamania schematów i utożsamiania szkoły i przedszkola wyłącznie z nudą. Tym razem do wioski zawitał zespół medyczny z pobliskiego szpitala w Domenase na profilaktyczne badania okresowe. Nasze dzieci mimo, że niespecjalnie chorowite, to jednak żyją w warunkach, gdzie z każdej strony są poddawane eksplozji bakterii, toż z przyczyn higienicznych, to moskity atakujące z każdej strony to śpik po pas, toż to znowu atak biegunki i ten raz oddam się porównaniu do "naszej polskiej matczynej zapobiegliwości" miejscowe mamy nie biegają z dziećmi do przychodni, bo....... i tu mógłby pewnie powstać odrębny elaborat, więc się zatrzymam.
Dzieci, które mają ważne ubezpieczenie poddawane są badaniom. Nic szczególnego, ważenie, mierzenie, podstawowe szczepionki. I jak sama pamiętam żadna to przyjemność, tym bardziej, że pielegniarki zwłaszcza te tutejsze podchodzą do tych rytuałów bardzo sztampowo i że tak rzeknę po afrykańsku. Dziecko jak kaczucha, zero empatii, za fraki, w kombinezonik, odmierzone, zważone następne. Więc nie ma się co dziwić dzieciakom, że krzyk i płacz i do mamy chcą. Co jednak cieszy mnie bardzo, nasze maluchy, które jeszcze niedawno przychodziły do Korczaka przedszkola z krzykiem dziś rozbawione, uśmiechnięte nawet siostry pielegniarki nie straszne im były. Zuchy nasze kochane.
Po godzinnej odsiadówce w centrum wioski jak cała gwardia została obsłużona grzecznie bez grymaszenie wrócić zechciały do szkoły, a tam czekał już znany i lubiany przez nich rytuał OWOCOWYCH PIĄTKÓW. I wszystkie złe wspomnienia odeszły w niepamięć.
Dziękujemy tym wszystkim wspaniałym małym i dużym, którym nie straszne cięcia budżetowe i krachy na giełdzie. Tych, którzy zechcieliby dołaczyć z każdą wartościową złotówka do naszej akcji Owocowych piątków będziemy niezmiernie wdzięczni. To z waszego powodu tyle radości na tych twarzach.
Napisz do mnie: monika.polkadot@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie ma świąt bez harmattanu
Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...
-
Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...
-
Kilka tygodni temu wraz z Mabel, moją przyjaciółką i przewodniczką po ghanskim świecie, rozpoczęłyśmy cykl spotkań dla młodych dziewczyn o...
-
Z której strony by na Afrykę nie spojrzeć to kontynent pełen tajemnic, różnorodności, dla jednych fascynujący dla innych przerażający. Na sa...
Piękne zdjęcia i nigdy nie widziałam ważenie, na takim "podwieszeniu" dzieci :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, staram sie pokazać piękny Ghański swiat w kolorze!
Usuń