czwartek, 18 sierpnia 2011

Georgia in my mind




Mój blog przeszedł przez ten rok bardzo drakońską dietę...wychudł, zmizerniał, odwodnił się, więc postanowiłam zadbać o to, by nieco przybrał na masie, a podróżnicza historia była kontynuowana. Rok który minął od powrotu z Afryki skoncentrował się głównie na pracy i studiach, wiec miesiąc temu zdobyłam dyplom, który był uwieńczeniem sumiennej 5-letniej pracy, by móc wyruszyć w nową podroż do Gruzji, kraju który do tej pory był dla mnie jedną wielką tajemnicą, ale wiedziałam, że w towarzystwie 10 szalonych wolontariuszy z Polski na pewno stanie się on miejscem do którego zawsze będzie fajnie wrócić.

Tbilisi stolica Gruzji, zwana również perłą Kaukazu jest zjawiskowym miejscem. Pełna pięknych zabytkowych budowli, zamków, kościółków tworzy atmosferę niezwykle orientalnego miasta. Ale to co nadaje temu miejscu prawdziwy klimat i znaczenie to ludzie. Gruzini są uroczy i niezwykle przyjaźni, słyną ze swojej gościnności. Mieszkając w stolicy już od miesiąca miałam okazje kilkakrotnie się już o tym przekonać uczestnicząc w przeróżnych uroczystościach np.SUPRZE, czyli tzw. lokalnej biesiadzie. Stół ugina się pod ciężarem jedzenia, każdy talerz pełny jest lokalnych smakołyków Khinakali, Chaczapuri, Lobiani to tylko kilka z miejscowych przysmaków. Kobiety krzątają sie między kuchnią a pokojem dbając by niczego na nim nie zabrakło, donosząc co trochę tylko nowe porcje jedzenia, by goście nie zaznali głodu...chociaż zastanawiam sie czy to w ogóle jest możliwe, by wyjść z uczty głodnym. Rola mężczyzny w tradycji gruzińskiej sprowadza sie natomiast do wznoszenia toastów, co ma charakter niezwykle symboliczny i majestatyczny. Mężczyzna, który pełni funkcje tzw. przewodnika to TAMADA to jego rolą jest wznoszenie toastów, które w pierwszej kolejności dotyczą kraju, Boga, pokoju, wznosi się również toasty za rodzinę, przyjaciół, nowo przybyłych gości, cokolwiek co przyjdzie mu do głowy, czasem potrafią trwać one nawet kilkanaście minut jeśli tamada tego sobie zażyczy, następnie rozbrzmiewa okrzyk GAMARDŻOS!!!(co oznacza NA ZDROWIE, ZWYCIĘSTWO) i wszyscy piją do dna. Gruzińskie supry trwają do późnych godzin są pełne śmiechu, dobrej zabawy i tańca.
Jednak poza zabawą przyjechałam tu głównie pracować. Razem z grupą przyjaciół z Polski tworzymy tu projekt który ma pobudzić lokalną młodzież do działania a poza tym ma wskazać na szerszą perspektywę idei działań społecznych i wolontariatu w Gruzji ponieważ świadomość społeczne jest tu dość niska, więc nasze przygotowania są już niemal dopięte na ostatni guzik by od 1 września ruszyć na 2 tygodniową podróż po 7 gruzińskich miastach z głową pełną szalonych pomysłów...a więc świeża porcja nowych informacji będzie już wkrótce....

"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia".
R.Kapuściński








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...