środa, 6 sierpnia 2014

Niedokończona historia

Opuściłam Ghanę z początkiem stycznia i słuch po mnie zaginął, przynajmniej na blogu...mnóstwo niedokończonych historii, w których wielokropki ciągną się za mną aż do teraz. Tak wiele się wydarzyło, że trudno jest zacząć od jakiegoś sensownego punktu i kontynuować moją opowieść. Wiem, że wielu z was tu zagląda, a tu wciąż cisza...wstyd mi trochę,ale niestety jestem mistrzem w odkładaniu rzeczy na później. Taka moja bolączka. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie by nie opowiedzieć wam tych wszystkich niewiarygodnych splotów okoliczności, przedstawić poznanych ludzi,które doprowadziły do tego, że w przeciągu kilku miesięcy na pustym kawałku ziemi wyrósł nagle budynek, w którym czas na zabawę, naukę i nawiązywanie nowych znajomości znalazła ok. 100 dzieciaków. No i w dwóch słowach opisać jak to się stało, że Obroni (białą dziewczyna)została królową w ghańskiej wiosce. Przedszkole stało się spełnieniem marzeń wielu osób, ale przede wszystkim mieszkańców wioski Duadze, którzy bardzo go potrzebowali. Matki, które nie mogły doznać spokoju ze względu na pracę jaką wykonywały w której uczestniczyły również dzieci. Dzięki ich wytrwałości i zaangażowaniu mężczyzn, jak również ponad przeciętnej hojności osób z Polski i świata powstało przedszkole. Zatrudnienie w nim znalazło 6 nauczycieli. W trakcie prowadzenia projektu poznałam również królową tej wioski. Nana Felicia to niezwykle przedsiębiorcza kobieta. Zaprzyjaźniłyśmy się, opowiadała mi o planach, jak chciałaby usprawnić funkcjonowanie życia w wiosce. Mieszkańcy głównie trudnią się rolnictwem, żyją również z przetwórstwa oleju palmowego. Potrzebują maszyn by usprawnić funkcjonowanie farm oleju, bo praca to ciężka i mozolna. Widziałam, że bardzo zależy jej na mieszkańcach wioski i tych dzieciakach. Udało nam się oficjalnie otworzyć przedszkole kilka dni po świetach Bożego Narodzenia, towarzyszył temu wielki festyn, spora ilość muzykantów przechodziła przez główna "ulice" wioski robiąc nie małe zamieszanie i przybyła spora ilość zaproszonych gości. Nie spodziewając się niczego w pewnym momencie zostałam wyrwana z tłumu. Zaczęto mnie nieść na rękach i wykrzykiwano NANA co znaczy królowa.Wioska w akcje uznania za inicjatywę budowy przedszkola postanowiła mnie odznaczyć tytułem i nadać imię królowej rozwoju i opiekunki dzieci. To jedno z najwspanialszych wyróżnień jakiego dostąpiłam i najwspanialsze doświadczenie jakie mi się przytrafiło. Ubrano mnie w specjalnie przygotowane na ten dzień szaty, spotkałam się z radą wioski, przecięłam oficjalnie wstęgę, radości nie było końca.... z wielkim smutkiem zostawialam dzieciaki. One nie bardzo wiedzialy co sie dzieje, ja wierzylam ze moze za jakis czas uda nam sie znowu spotkac,w koncu jedna z odpowiedzialnosci krolowej jest roszczyc sie i opiekowac o dzieciaki... I tu rozpoczyna sie nowy rozdzial mojej historii...Ghana I’m back (jestem z powrotem)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...