niedziela, 25 października 2015

Podróże kształcą

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj. Mark Twain. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej Ryszard Kapuściński. Cudna to sprawa podróżować, poznawać, konfrontować się ze swoimi słabościami, a z drugiej strony odkrywać, że możemy dotrzeć dalej niż mogło nam się wydawać. Ostatnie dni w Mankessim skłaniały do refleksji, brak prądu, i młodzieżowe towarzystwo naszego klubu napawa mnie na zmianę dumą, wdzięcznością i zadumą nad młodzieńczym życiem. Nasza załoga to już prawie nastolatki. Ktoś by powiedział olaBoga, przecież to same problemy, a ja rzeknę, że ta nasza młodzieżówka to fantastyczne dzieciaki. Tego czwartku nasze spotkanie poniosło nas w świat wielki. Rozmawialiśmy o życiu ich rówieśników na różnych kontynentach,o wyzwaniach i przywilejach, marzyliśmy gdzie pewnego dnia sami chcielibyśmy być, kogo spotkać, co w życiu osiągnąć. Czasem myślę o tych dzieciakach o tym kim są teraz, często zawstydzone, niepewne siebie, swojej przyszłości i widzę siebie, sprzed kilku lat spokojną, nieco zakompleksioną dziewczynę, która miała wielkie marzenia, ale nie była na tyle odważna by o nie zawalczyć. I zastanawiam się, gdzie bym dziś była, gdyby nie ludzie, którzy wyszli mi naprzeciw i pomogli uwierzyć, że nie ma takiej rzeczy, która byłaby niemożliwa. Dlatego czuje, że ten mój projekt, który wspierany przez organizacje z którymi współpracuje, przez was wszystkich to jakaś wielka misja nie dla Afryki, nie Ghany ale dla ludzi, dla konkretnych dzieciaków tak indywidualnych, obdarzonych niezmierzonym potencjałem, marzeniami, zdolnościami, które są jak zakopane talenty, głęboko w ziemi, po które trzeba się schylić, oczyścić, podszlifować, by na nowo mogły rozbłysnąć swoim blaskiem. Tego popołudnia podzieliłam się z nimi również moją historią, przez co starałam się ich zachęcić, że to nie zasobność portfela, czy znajomości zagwarantują im pozycję czy szanse na to by zobaczyć większy świat, ale ciężka praca i wielkie marzenia. Cieszę się, że w moich działaniach wspiera mnie również Mabel, nie tylko wolontariusza Janusz Korczak Day Care Center, ale też przyjaciółka. Ona jako osoba "z tego samego podwórka" jest w stanie być rozumieć ich młodzieńcze rozterki często dużo lepiej niż ja, dlatego cieszę się że jest moim przewodnikiem po tych krętych i wyboistych ścieżkach.
Wkrótce wyruszamy naszą młodzieżową paczką w prawdziwą edukacyjną podróż, by odkrywać skarby Ghany. Mam nadzieje powrócić do was z ciekawymi opowieściami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...