wtorek, 10 listopada 2015

Moc nowych odkryć

Od dawna planowaliśmy ten dzień. Nasz klub młodzieżowy to grupa niezwykle aktywnych nastolatków,lubią muzykę i muszę to przyznać z nutką zazdrości, że mają coś w tym swoim ciele, czy to endorfiny czy coś innego, że jak zaczynają się ruszać, to wychodzi im to szalenie dobrze, ja za to jak kij od szczotki. Niestety życie w wiosce nie daję zbyt wiele możliwości do rozwoju i młodzieńczej aktywności. Poza włóczeniem się z kolegami, grą w piłkę i lokalnymi zabawami to cały ich czas na rozwrywkę, bo od samego rana plan jest dość napięty i mało kiedy znajduję się w nim czas na zabawę, bo żeby iść do szkoły to trzeba wcześniej na to zarobić. Dlatego z taką ekscytacją myślałam o otwarciu klubu młodzieżowego, który powstał przy wsparciu programu Wolontariat Polska Pomoc i współpracy z Caritas Polska. Każdego tygodnia mówimy wielkie NIE nudzie, a otwieramy nasz świat na szalone marzenia, naukę i podróże. Ostatnie tygodnie spędziliśmy na odkrywaniu kontynentów i ciekawostek z nimi związanych. Dzieciaki były podekscytowane, gdy dowiedziały się jak żyją ich rówieśnicy w innych krajach. Ciężko jednak podróżować daleko, jeśli nie do końca zna się swój własny kraj. Kiedy słyszało się o tych wszystkich ciekawych miejscach, czytało w książkach, ale nawet te atrakcje będące w zasięgu ręki są wciąż nieosiągalne. Postanowiliśmy to zmienić. Dzień zaczął się nie do końca po naszej myśli, zbiórka zaplanowana na 7.30 a od 6 przez dobre dwie godziny padały ulewne deszcze, z drobnym poślizgiem, ale mimo wszystko postawiliśmy na swoim. Cape Coast to jedno z większych miast regionu centralnego, zaledwie godzina drogi od naszego Duadze. A żadne z naszej gromady dzieci nie odwiedziło go wcześniej. Spotkanie na dziedzińcu szkolnym, bez problemu rozpoznałam twarze naszego młodzieżowego klubu. Dzieciaki dostały piękne projektowe koszulki zaprojektowane specjalnie dla nich przed przyjazdem ( dziękuje D.Marczewski & Pixelmeal), na zbiórkę nie przyszły z pustymi rękoma przygotowały dla opiekunów drobne podarki. To było niezwykle wzruszające, zważając na fakt, że raczej mało które z nich jest w posiadaniu świnki skarbonki. Apel, ostatnie ogłoszenia, buziak na pożegnanie i ruszamy w drogę. Ahoj Przygodo! Zwiedziliśmy zamek i fortece, które niosa za sobą dośc przejmujacą historie o niewolnictwie, dzieciaki słuchały z prawdziwym zaciekawieniem i z przejęciem zadawały pytania. Po tej 45 minutowej lekcji historii wyruszyliśmy do Kakum National Park (jeden z popularniejszych parków narodowych), słynie on z Canopy Walks ( w wolnym tłumaczeniu mosty linowe). Zbudowali je Kanadyjczycy, składa się z 7 mostków, każdy o dł ok 100m, zawieszony 40 m nad przepaścią w przepięknym krajobrazie. I tu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ekipa zareagowała z prawdziwym entuzjazmem, żadnych płaczów, krzyków i jęków wszyscy jak jeden mąż podjęli wyzwanie. Wrażenia rewelacyjne, mimo że mostki się bujają, uginają i nie jeden dorosły nie zechciał postawić na nich swojej stopy nasza młodzieżówka poszła jak strzała. Były śpiewy, i wzajemne dodawanie sobie odwagi. Taka byłam dumna że podołali zadaniu, na koniec szybkie odwiedziny w Hans Cottage i spotkanie twarzą w twarz z krokodylami. Do domu wróciliśmy wieczorową porą, dzieciaki były tak podekscytowane że całą drogę buzia im się nie zamykała,a przy wjeździe do wioski głośne śpiewy. Wspaniale spełnia się te dziecięce marzenia. Wierzę, że doda im to odwagi by ich marzenia nie miały ograniczeń, bo jeśli bardzo się czegoś chce i mocno nad tym pracuje to nie ma takiej rzeczy, która byłaby niemożliwa.

1 komentarz:

  1. To prawda nie ma rzeczy nie możliwych dla Buźki.😊 Irena Z

    OdpowiedzUsuń

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...