środa, 22 lipca 2009

cztery kąty





które zjada potwór ciasteczkowy
są też smakołyki
dbam o wystrój swego pokoju

mija mój pierwszy miesiąc na tej ludnej wyspie...powoli oswajam się z grzybami, ludźmi, (bywają interesujący - kulturowo, subkulturowo, religijnie i etnicznie) klimatem, stylem zycia i bycia. Odnajduje swoje miejsca, a ponieważ zyskałam tu miano małego podróżnika to mam ich kilka. Pomimo tych wielu miłych akcentów i podróży, swój czas spędzam na oczekiwaniu...pracy. Ponieważ Irlandię traktuje jako przystanek w dalszej podróży, który ma mi pomóc w realizacji zamierzonego celu. I nie będę ściemniać, że zawsze jest kolorowo, bo w między czasie pojawiło się trochę wahania, czy to naprawdę jest właściwe miejsce i czas...czas ucieka, a ja w dalszym ciągu nie mogę znaleźć pracy, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że może właśnie przez to oczekiwanie powinnam się czegoś nauczyć - wiara, zaufanie, cierpliwość. Biblia mówi, że bez wiary nie możemy podobać się Bogu...zatem dlaczego tak ciężko nam ona przychodzi? bo nauczyliśmy się kontrolować tak wiele rzeczy w naszym życiu, wszystko chcemy mieć "tu i teraz" chodzimy do supermarketów, bo wydaje nam się, że tam zakupy pójdą szybciej, jedzenie w McDonaldzie masz niemalże od ręki, a kiedy przychodzi czas, że musimy oczekiwać na coś sprawia, że czujemy się w dużym dyskomforcie i ja właśnie trochę się tak czułam, ale Bóg mówi zwróć swe oczy na Mnie, na moje obietnice. " Ja wiem jakie mam myśli o tobie o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować ci dobrą przyszłość i natchnąć nadzieją..." to od nas zależy w którą stronę skierujemy swój wzrok. Także w swoim czasie wyczekiwania mam już całkowity pokój i wiem, że wszystko ma swoją porę, póki co naprawdę dobrze się bawię:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...