poniedziałek, 6 lipca 2009

wycieczkowo

cud stworzenia - EARTH
na koniec chciałam coś zmalować

Iwona próbuje ogarnąć młyn

ja natomiast pękałam ze śmiechu

włosy stają dęba takie szaleństwo:)
uliczka
Saloon
ruiny

Graffiti
panorama Belfastu
Stormont

niedziela była prawdziwie przygodowym dniem, w sobotni wieczór stwierdziłyśmy z Iwoną, że nie ma co kisić sie w domu, trzeba wyjść na przeciw przygodzie, tak też sie stało...a żeby nie wędrować w pojedynke, wykonałysmy telefon, a jak już wspominałam ciociunia ma tu już sporą ilość polskich przyjaciół od serca, nie trzeba było długo czekać. Dołączyła do nas Marysia prawdziwy harpagan podróżniczy, podobnie jak my kochająca penetrować nieodkryty ląd. W niedziele z samego rana wsiadłysmy do autobusu i wyruszyłyśmy by odkrywać Belfast, jak pewnie wiecie jest on stolica Irlandii Północnej, i żyje tam jedna czwarta ludności kraju. Ira, walki na tle religijnym, o tym donoszą media, my natomiast chciałyśmy poznać Belfast od tej ludzkiej strony. Odkrycia były zaskakujace, czy wiecie np. że w belfaskim porcie powstawał Titanic...miejsca niezwykle urokliwe. Widoczna była jednak wyrazna granica, między wschodnia tą moderniczną częścia miasta, galerie, deptaki, a zachodnią - robotniczą. Stanowi ona żelazny punkt każdej wycieczki: graffiti, Linia pokoju, uforyfikowane bary sprawiają, że w zwykłe aspekty codziennego życia niespodziewanie wkrada sie polityka. Polakom, tym pamietającym wydarzenia sprzed 1989r. szczególnie nocą Belfast może przypominać czasy stanu wojennego, sporo punktów kontroli bezpieczeństwa, czy uzbrojonych patroli. Wiele by na ten temat opowiadać, trzeba naprawdę zobaczyć to własnymi oczami, także wycieczka wniosła sporo refleksji...potem były zakupki, dostałam swoją afrykańską piękną sukienkę, wystawa i dużo szaleńczego śmiechu...dziewczyny to prawdziwe crejzole, aż były momenty, że włosy stawały dęba, a wzrok przechodniów wędrował za nami długimi km... :) połów jednak się nie udał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie ma świąt bez harmattanu

Obiecałam post o świątecznej niespodziance w naszym przedszkolu, mimo, że już zanurzamy się w Nowym Roku i zapominamy o świątecznych smaczk...